35 lat temu pomnik Feliksa Dzierżyńskiego upadł na bruk Warszawy
17 listopada 1989 r. zdemontowano pomnik Feliksa Dzierżyńskiego w Warszawie. Twórca Ogólnorosyjskiej Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem (Czeka) - największy ludobójca-wykonawca w historii XX wieku - wciąż jest czczony oficjalnie w Rosji i na Białorusi.
„Dźwig szarpnął pomnikiem. Tłum zawył, ale ku osłupieniu zebranych rzeźba pękła i runęła na bruk” - napisał Rafał Jabłoński w artykule „Utracony nos czekisty” („Życie Warszawy”, 2009). „Posąg pękł dlatego, że nie był lity, a wykonany z kawałków betonu pokrytego brązem. Nie udało się na czas odlać Dzierżyńskiego i posiłkowano się hybrydą” - wyjaśnił.
O demontażu monumentu zdecydowała rada stołecznego miasta, uzasadniając to działanie budową metra - nie użyto żadnych argumentów historycznych. Warto przypomnieć, że stacjonująca w ówczesnej Polsce, licząca ponad 50 tys. żołnierzy, północna grupa wojsk sowieckich opuściła polskie terytorium prawie cztery lata później. A stołeczne metro na pl. Bankowy dotarło 11 maja 2001 roku.
Warszawa była jedną z niewielu stolic krajów obozu sowieckiego, w której nie było pomników Lenina i Stalina - Dzierżyński niejako „zastępował” je w roli ideologicznej dominanty. „Możemy przyjąć, że pomnik Dzierżyńskiego był symbolem tamtej władzy i dominacji Związku Sowieckiego” – powiedziała Michałowi Szukale z PAP w 2019 r. Agnieszka Tarasiuk, kurator Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego. „Myślę, że ten +bohater+ o polskich korzeniach był idealną postacią służącą kształtowaniu wizji historii opartej na relacjach z ZSRS” - oceniła.
W piątek, 17 listopada 1989 r. na pl. Bankowym, któremu dzień wcześniej rada miasta przywróciła historyczną nazwę, od rana gromadził się tłum. Usunięcie pomnika wykonywali pracownicy Wojewódzkiej Dyrekcji Dróg Miejskich - zaczęli jeszcze w czwartek, 16 listopada. „Obserwatorzy uznali, że tempo robót jest zbyt wolne, sami zaczęli rozbijać podstawę pomnika. Najgorliwsi zerwali z cokołu napis. Wielu robiło zdjęcia” – relacjonowała piątkowa „Gazeta Wyborcza”. W piątek sprowadzono dźwig, na ramieniu którego ktoś napisał „Feluś tak musi być”. „Ludzie krzyczeli, klaskali. Pętlę z liny założył Felkowi przez głowę kolega Edward Łuczak” – opowiadał Tomaszowi Urzykowskiemu autorowi artykułu pt. „30 lat temu rozebrano pomnik Feliksa Dzierżyńskiego. A co się stało z innymi monumentami z czasów PRL-u?” (wyborcza.pl, 2019) Rafał Jagiełło, jeden uczestników demontażu pomnika.
„Miałam wówczas osiemnaście lat i kilka miesięcy wcześniej pierwszy raz uczestniczyłam w wyborach. Bardzo dobrze pamiętam ten moment i poczucie, że my, warszawiacy, bierzemy udział w bardzo ważnym wydarzeniu historycznym. Zapamiętałam zbieranie fragmentów rozbitego pomnika” - wspominała Agnieszka Tarasiuk. „Ale jednocześnie mówiło się, że jest usuwany, bo w tym miejscu ma powstać stacja metra. Język transformacji dopiero się kształtował. Polacy byli nauczeni odczytywania aluzji i rozumieli użycie tego pretekstu” - dodała.
O konkursie rozpisanym „na zlecenie departamentu twórczości artystycznej Ministerstwa Kultury i Sztuki” prasa informowała 13 listopada 1950 roku. Pomnik twórcy sowieckiej bezpieki miał stanąć na placu Bankowym, w miejscu, w którym – jak donosiło „Życie Warszawy” – „porywał do walki gorącym słowem tysiące robociarzy warszawskich”. „To nader wątpliwa informacja. Nigdzie nie znaleźliśmy relacji z wieców organizowanych w tym miejscu przez Feliksa Edmundowicza. Innymi słowy, plac po prostu był doskonały dla czczenia kolejnego komunistycznego świętego” - ocenił Rafał Jabłoński.
„+Popychaniem do bezcelowych krwawych awantur+ nazwał organ Polskiej Partii Socjalistycznej Robotnik wyczyn Dzierżyńskiego z 1 maja 1905 roku. Otóż rywalizująca z PPS grupa lewicowych radykałów zwących się Socjaldemokracją Królestwa Polskiego i Litwy postanowiła urządzić pochód. Kilkuset ludzi zebrało się w rejonie Okopowej. Potem przeszli na Twardą i weszli na Żelazną, gdzie dołączyło do nich podobno kilka tysięcy demonstrantów z zakończonych wcześniej pochodów innych organizacji” - przypomniał. „Tłum prowadzony przez Dzierżyńskiego doszedł do Alei Jerozolimskich, w których – jak było wcześniej wiadomo – stało wojsko. Padła salwa. Pochód +rozbiegł się, nie stawiając najlżejszego oporu+. Jak twierdzili współcześni, 25 osób runęło na bruk. Rannych zostało 20 ludzi. Po latach komuna poprawiła tę martyrologię na 50 zabitych i 100 rannych. To był największy rewolucyjny sukces Dzierżyńskiego w Warszawie” - napisał Jabłoński.
Czas naglił, bo pomnik miał być gotowy na 25. rocznicę śmierci Dzierżyńskiego, przypadającą 20 lipca 1951 roku. Konkurs wygrał rzeźbiarz Zbigniew Dunajewski (1907-66). „Podczas studiowania materiałów o Dzierżyńskim ogarnęła mnie atmosfera romantyzmu rewolucyjnego, która towarzyszyła przez całe życie wielkiemu rewolucjoniście” - powiedział artysta tygodnikowi „Przyjaźń” (1951).
„Na odnowionym i przebudowanym placu Bankowym 22 lipca odsłonięty zostanie pomnik wielkiego Polaka i rewolucjonisty Feliksa Dzierżyńskiego” - informowała głosem Andrzeja Łapickiego 27 czerwca 1951 roku Polska Kronika Filmowa. Ostatecznie, odsłonięcie nastąpiło 21 lipca - wtedy bowiem mogli być obecni na uroczystości wicepremier ZSRS Wiaczesław Mołotow (1890-1986) oraz marszałek Georgij Żukow (1896-1974). Obecny był też m.in. Walter Ulbricht (1893-1973) sekretarz generalny Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED) - Polska Kronika Filmowa dała zbliżenie jego twarzy, nie wymieniając jednak z nazwiska. „Wśród honorowych gości rodzina wielkiego polskiego rewolucjonisty. Na plac Dzierżyńskiego przybyły delegacje rządowe zaprzyjaźnionych krajów, młodzież, tysiączne tłumy ludności stolicy. Biorąc przykład z życia Dzierżyńskiego zdobyć się musimy na wiele sił i poświęceń, by zbudować potęgę i wielkość Polski Ludowej” - informował lektor PKF. Aktu odsłonięcia dokonał prezydent Bolesław Bierut, osobiście pociągając za sznurek uwalniający zasłonę monumentu. „Tu, na placu, gdzie przemawiał w pamiętnym roku 1905 do warszawskich robotników, stanął Dzierżyński, patrząc na Warszawę, o jaką walczył całe życie: stolicę Polski Ludowej” - podsumował głos Łapickiego.
„Pomnik Feliksa Dzierżyńskiego w Warszawie od początku budził emocje. Wiele obrazów propagandy było postrzeganych ambiwalentnie, ale ten w sposób jednoznaczny. Wiedza, że Dzierżyński był zbrodniarzem, była powszechna” – powiedziała Agnieszka Tarasiuk.
„To jeden z największych ludobójców-wykonawców w historii, obok Himmlera i Jeżowa, na pewno największy w historii XX wieku” - ocenił prof. Paweł Wieczorkiewicz (Polskie Radio, 1997).
„Był zdolny do popełniania najstraszliwszych okrucieństw bez przyjemności, z poczucia idealistycznego obowiązku. Chudy i ascetyczny, z religijnym oddaniem wykonywał instrukcje Lenina; +burżujów+ i +kontrrewolucjonistów+ posyłał przed plutony egzekucyjne z równie posępnym wewnętrznym przymusem, z jakim kilka wieków wcześniej mógłby posyłać heretyków na stos” – pisał o Dzierżyńskim amerykański sowietolog Richard Pipes („Rewolucja rosyjska”, 1994).
„Już od lat pięćdziesiątych pojawiały się oddolne +akcje dywersyjne+ wymierzone w ten pomnik” - przypomniała Agnieszka Tarasiuk.
Prawdopodobnie pierwsi byli – w reakcji na zlikwidowanie tygodnika „Po prostu” – studenci Politechniki Warszawskiej w 1957 roku, którzy pomalowali ręce Dzierżyńskiego na czerwono.
Inną, odnotowaną przez kroniki milicyjne, akcję przeprowadził w rocznicę „rewolucji październikowej”, 6 listopada 1971 r., Andrzej Fedorowicz (1954-2008) –17-letni wówczas uczeń Szkoły Zawodowej im. Michała Konarskiego. „Niestety – w wyniku +obywatelskiej postawy+ 42-letniego Czesława Szlasy i 35-letniego Henryka Litewki, którzy ruszyli za nim w pościg i wezwali na pomoc Milicję Obywatelską – został zatrzymany +na gorącym uczynku+” - napisał historyk Grzegorz Majchrzak w artykule pt. „Z toporkiem na Dzierżyńskiego” (przystanekhistoria.pl, 2020).
Fedorowicz zamierzał „zmodyfikować” napis „Feliks Dzierżyński to duma polskiego ruchu rewolucyjnego” – zamieniając słowo „duma” na „kat”. „W tym celu zabrał z domu – bez wiedzy rodziców – toporek, farbę i pędzel” - dodał Majchrzak.
30 grudnia 1971 r., warunkowo umorzono postępowanie karne przeciwko Fedorowiczowi, ustalając roczny okres próbny, uzasadniając „młodym wiekiem podejrzanego, brakiem doświadczenia, wyraźną skruchą, dobrą opinią […] i dotychczasową niekaralnością” sprawcy. „Decyzję tę podjęła wiceprokurator Wiesława Bardonowa, oskarżająca w procesach politycznych od lat 60., a w latach 70. i 80. szczególnie zasłużona w walce z opozycją” - ustalił Majchrzak.
„Po latach okazało się, że jej łagodność była błędem. Po 13 grudnia 1981 r. Andrzej Fedorowicz należał, bowiem do grona ważniejszych działaczy warszawskiego podziemia – m.in. w latach 1984-1990 był współzałożycielem, szefem technicznym i wydawcą +Przeglądu Wiadomości Agencyjnych+, a od 1986 do 1989 r. współzałożycielem i szefem tzw. Programu II Radia +Solidarność+ w Warszawie” - przypomniał historyk.
Najgłośniejsza - i najbardziej tragiczna w skutkach - akcja przeciwko pomnikowi „Krwawego Feliksa” odbyła się 10 lutego 1982 roku. Trzej uczniowie warszawskich szkół średnich, członkowie podziemnej Konfederacji Młodzieży Polskiej „Piłsudczycy” – Emil Barchański, Stefan Antosiewicz i Artur Nieszczerzewicz - obrzucili monument słoikami z czerwoną i białą farbą drukarską, oraz butelkami z benzyną.
„Dzierżyński stanął w ogniu. Oniemiali przechodnie zatrzymali się w zdumieniu, podobnie jak pojazdy na ulicy. Mając za plecami barwną łunę, spiskowcy rzucili się do ucieczki i rozproszyli” - opisał historyk Patryk Pleskot w „Pamięci.pl” (2/2016). „Jeden z chłopców – szesnastoletni Emil Barchański – zginął w niewyjaśnionych okolicznościach cztery miesiące później. Czy jego śmierć wiązała się z profanacją postaci krwawego Feliksa?” - przypomniał.
3 marca 1982 roku, w mieszkaniu na trzynastym piętrze wieżowca na rogu Targowej i Kijowskiej w Warszawie, Emil, z kolegą Szymonem Pochwalskim, zostali aresztowani przez Służbę Bezpieczeństwa podczas konspiracyjnego druku (drukowali m.in. esej pt. „Będę krzyczał” Adama Michnika). Szesnastolatek był brutalnie bity, w śledztwie zmuszono go do podpisania fałszywych zeznań. Podczas rozprawy sądowej 17 maja, publicznie je odwołał. Gdy sędzia zapytał, czy może podać nazwiska funkcjonariuszy, którzy go bili, Barchański powiedział: „Ci panowie, kiedy biją, nie przedstawiają się, ale jestem gotów w każdej chwili ich rozpoznać”. Tę odpowiedź zacytowały Radio Wolna Europa i Głos Ameryki, w relacjach z Warszawy podawali je zagraniczni korespondenci, drukowało wiele tytułów prasy podziemnej. Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 17 czerwca. 3 czerwca 1982 r. Emil poszedł nad Wisłę. Po kilku dniach jego ciało wyłowiono z rzeki. Sprawców nigdy nie znaleziono.
Emil Barchański był najmłodszą ofiarą stanu wojennego i - metaforycznie - ostatnią Dzierżyńskiego. Liczba śmiertelnych ofiar „czerwonego terroru”, według Richarda Pipesa, w zależności od szacunków, wynosi od 50 do 140 tys. ludzi.
Obalony pomnik przez wiele lat spoczywał w magazynie Zarządu Dróg Miejskich na Żeraniu. Miejsce składowania rzeźby z początku okryte było tajemnicą. „We wczesnych latach 90. figurą bohatera rewolucji interesowała się firma z Ameryki. Chciała jej użyć do celów reklamowych, tak jak McDonald’s, który przed jednym ze swoich barów ustawił Stalina, a zyski wzrosły dwukrotnie. Do transakcji w sprawie Dzierżyńskiego nie doszło. Ówczesny wiceprezydent Warszawy Jerzy Lejk tłumaczył, że miasto nie może dysponować pomnikiem ze względu na prawa autorskie” - napisał Tomasz Urzykowski.
W 2020 roku szczątki monumentu trafiły do Muzeum Historii Polski, gdzie będą eksponowane na wystawie stałej. „Mieliśmy pomysł odtworzenia momentu, gdy pomnik spada Dzierżyńskiego z cokołu. Większość wystaw odpowiadających o tych czasach kończy się na wyborach 4 czerwca 1989 r. To jednak był początek procesu. Tu mamy moment spontanicznej radości. Montujemy pomnik w taki sposób, by przypominał moment upadku PRL-u” - mówił wówczas dyrektor MHP Robert Kostro („Polskie Radio 24”). Wyjaśnił, że pomnik znajdzie się w części ekspozycji poświęconej komunizmowi w Polsce, jako symbol jego zmierzchu.
Podczas puczu sierpniowego w 1991 roku, na polecenie Rady Miejskiej Moskwy, został zdemontowany pomnik Dzierżyńskiego stojący od 1958 roku przed Łubianką. Rok temu jego nieco mniejszą kopię odsłonięto na dziedzińcu siedziby Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji (SWR) w moskiewskiej dzielnicy Jasieniewo - poinformował Rusłan Szoszyn („Rzeczpospolita”, 2023). „Do końca pozostawał wierny swoim wartościom dobra i sprawiedliwości. Marzył o tworzeniu przyszłości opartej na zasadach dobra i sprawiedliwości” – mówił o Dzierżyńskim podczas uroczystości szef SWR Siergiej Naryszkin, cytowany przez TASS.
„Co ciekawe, tak samo, jak w przypadku zdemontowanego pomnika obok dawnej siedziby KGB (obecnie FSB) na Łubiance, Dzierżyński patrzy w kierunku Polski i państw bałtyckich. Czy to przypadek? Rosyjscy dziennikarze zapytali o to szefa SWR” - napisał Rusłan Szoszyn. „To oczywiste, że zagrożenia dla naszego państwa ze strony północnego zachodu pozostają” – odpowiedział Naryszkin.
W grudniu 2012 roku w Mińsku na Białorusi przed siedzibą Instytutu Bezpieczeństwa Narodowego odsłonięto pomnik poświęcony funkcjonariuszom służb bezpieczeństwa państwowego, którzy zginęli w trakcie wykonywania obowiązków służbowych. Kompozycja "Tarcza Ojczyzny", na której znalazła się m.in. podobizna Feliksa Dzierżyńskiego, została uroczyście odsłonięta w 95. rocznicę utworzenia przez niego Ogólnorosyjskiej Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem (Czeka). W uroczystości wzięli udział Walery Wakulczyk - szef białoruskiego KGB i Aleksander Bortnikow - dyrektor FSB Rosji.
Paweł Tomczyk (PAP)
top/ szuk/ wj/