Eksperci: niemal każda osoba po 40. ma starczą nadwzroczność

Starczą nadwzroczność, czyli prezbiopię, ma niemal każda osoba po czterdziestce – przekonywali w poniedziałek w Warszawie eksperci z okazji rozpoczęcia kampanii edukacyjnej „Czas na wzrok 40+”.

Badania przeprowadzone w styczniu 2018 r. na reprezentatywnej grupie Polaków w wieku 40-55 lat przez agencję PBS potwierdziły, że prezbiopia jest w naszym kraju powszechną wadą wzroku występującą u 98 proc. osób po 40. roku życia. Jednocześnie ujawniono, że 89 proc. Polaków w tym wieku nie wie, że jest ona efektem zachodzących wraz z wiekiem naturalnych zmian i można ją skorygować odpowiednimi okularami.

Optometrysta Paweł Szczerbiński z Krajowej Rzemieślniczej Izby Optycznej wyjaśnił, że prezbiopia objawia się trudnościami z wyraźnym widzeniem z bliska, szczególnie przy słabym oświetleniu. „Podczas czytania np. SMS-a w smartfonie tekst wydaje się być rozmyty, pojawiają się również trudności przy pracy z komputerem” - dodał.

W sondażu PBS 94 proc. badanych potwierdziło, że musi odsuwać tekst od oczu, żeby go przeczytać, bo z bliska jest niewyraźny. Błędne jest jednak dość powszechne przekonanie, że przyczynia się do tego częste przesiadywanie przed komputerem. Prezbiopia niezależnie od czasu spędzanego przed monitorem na ogół pojawia się wraz wiekiem, najczęściej po czterdziestce.

Aktor Artur Żmijewski przyznał podczas spotkania z dziennikarzami, że miał typowe pierwsze objawy tej wady, czyli rozmyty tekst, który z czasem przestał być wyraźny nawet przy silniejszym oświetleniu. Musiał go odsuwać, żeby odczytać. Podobnie robi 94 proc. ankietowanych osób.

Wiele osób nie chcą przyznać się do prezbiopii. Psycholog Małgorzata Ohme z Warszawy wyjaśniała, że często bagatelizujemy trudności z czytaniem, ponieważ kłopoty ze wzrokiem kojarzą się ze starzeniem się. „Niektóre osoby wiedzą, że coś trzeba z tym zrobić, ale odczuwają lęk przed samą zmianą” – powiedziała.

Jednak coraz więcej znanych osób przestaje traktować prezbiopię jako wadę wstydliwą i przyznaje się do niej publicznie. Na konferencji o swoich doświadczeniach z nią mówiła również dziennikarka telewizyjna Marzena Rogalska. Do kampanii „Czas na wzrok 40+” włączyła się również aktorka Danuta Stenka.

Mirosław Nowak z produkującej soczewki grupy Essilor podkreślił, że prezbiopię można skorygować i ułatwić codziennie funkcjonowanie dzięki dobraniu odpowiednich okularów. Najbardziej praktyczne są okulary z soczewkami progresywnymi, poprawiające widzenie do dali, bliży i na pośrednie odległości.

Z sondażu wynika, że zaledwie 13 proc. Polaków po 40. roku życia nosi okulary progresywne, mimo że 76 proc. osób w tym wieku to okularnicy. „W Francji aż 70 proc. osób po czterdziestce używa okularów progresywnych” – dodał Nowak.

Paweł Szczerbiński przekonywał w rozmowie z PAP, że soczewki progresywne nie są już tak drogie, jak dawniej, i mogą być mniej kosztowne, niż używanie dwóch czy nawet trzech par okularów do prowadzenia samochodu, pracy w biurze i przy komputerze. Główną zaletą okularów progresywnych jest to, że są uniwersalne, a dzięki temu bardziej wygodne w codziennym użytkowaniu.

Eksperci przekonywali również, że soczewki najlepiej potrafią dobrać optometryści, a nie okuliści, jak się na ogół sądzi. „Oczywiście są okuliści, którzy dobrze dobierają soczewki, ale na ogół lepiej to robią optometryści, których głównym zadaniem jest diagnozowanie i kompensowanie wad wzroku” – dodał Szczerbiński.

Według sondażu 41 proc. Polaków po 40. roku życia nie wie, że wzrok można badać u optometrysty w salonie optycznym. Podczas konferencji eksperci podkreślali oni, że wzrok należy kontrolować co roku, a najrzadziej - co dwa lata. Więcej o tym i o kampanii na stronie www.czasnawzrok.pl oraz na infolinii 662 902 000, przy której dyżurują specjaliści.

Autor: Zbigniew Wojtasiński

zbw/ zan/



Opublikowano: 2018-02-19 16:00

Uwaga! Artykuł pochodzi z portalu internetowego Serwis Naukowy PAP.