Bohler: to ludzki mózg skazuje świat na zagładę

Jesteśmy zachłanni, nie postępujemy racjonalnie, kierują nami pierwotne instynkty nienasycenia, co doprowadza do zagłady naszej planety. A wszystkiemu winny jest ludzki mózg, jest on jak bomba z opóźnionym zapłonem – twierdzi Sebastian Bohler, francuski neurobiolog i dziennikarz.

Media zalewają alarmujące doniesienia o zmianie klimatu i dewastacji środowiska z powodu działalności człowieka. Sebastian Bohler w książce „Zachłanny mózg. Jak nienasycony homo sapiens skazuje świat na zagładę” wylicza, że stale podnoszą się "słupki rtęci" i poziom oceanów, tysiące hektarów lądu zamieniają się w pustynię, a miliony ludzi szykują się do opuszczenia swoich domów. Autor nie poprzestaje jednak tylko na katastroficznych wizjach.

Francuski neurobiolog zgodnie ze swoją profesją stawia diagnozę, że paradoksalnie wszystkiemu winny jest nasz mózg. Wydaje się – tłumaczy - że jest to najdoskonalszy narząd, w rzeczywistości jest destrukcyjny. Dzięki niemu osiągnęliśmy niebywały rozwój cywilizacyjny i dobrobyt, ale to pod jego wpływem, głęboko zakorzenionym w nim instynktów, rozbujaliśmy hiperkonsumpcję i bez opamiętania eksploatujemy naszą planetę.

„Ów mózg (…) naprawdę w dużej mierze jest narządem dysfunkcyjnym, destrukcyjnym oraz żądnym władzy, kierującym się własnymi interesami, niezdolnym do wybiegania w przyszłość, dalej niż na kilka dekad” – podkreśla Bohler.

Wynika to z tego, że pod korą mózgową, tą „racjonalną” częścią naszego mózgu, tkwi znacznie starszy fragment, nazywany prążkowiem. Odpowiedzialny jest za motywację, popychający nas do działania, głównie jednak do spełnia podstawowych potrzeb, takich jak kopulacja, jedzenie, eksploracja, dominacja oraz podbój. Towarzyszy temu nienasycenie, które doprowadza do otyłości, jak i nieograniczona konsumpcja powodująca niszczenie środowiska.

„Koniecznie musimy to sobie uświadomić, jeśli chcemy poradzić sobie z kryzysem, w jakim pogrążamy się jako gatunek” - przekonuje autor „Zachłannego mózgu”. Niestety, trudno znaleźć na to antidotum. Bo prążkowia wyłączyć nie możemy. Kiedy dokonano tego na myszach, były niezdolne do działania i zdychały. Takie manipulacje doprowadziłyby do samozagłady ludzkości, choć w przyszłości może do niej dojść na skutek niepohamowanej konsumpcji.

Jaka jest zatem nadzieja? Bohler twierdzi, że w niepohamowanym zdobywaniu wiedzy. „Nasze prążkowie – pisze – jest spragnione wiedzy (…) co stanowi interesującą alternatywę dla wzrostu materialnego”. Marna to jednak pociecha. Świat musiałby zostać postawiony na głowie, gdyż bardziej niż mecze piłki nożnej i gry komputerowe powinny nas wówczas interesować edukacja i zdobywanie wiedzy.

„Nie jesteśmy gotowi, żeby rozwijać świadomość i bardziej stanowczo opierać się wzmocnieniom pierwotnym. (…) Wydaje się, że koszmar nieprędko się skończy” – przyznaje w ostatnim akapicie swej książki francuski neurobiolog. (PAP)

Autor: Zbigniew Wojtasiński

zbw/ ekr/



Opublikowano: 2020-01-12 11:25

Uwaga! Artykuł pochodzi z portalu internetowego Serwis Naukowy PAP.